Normalnie o tej porze…
Ekspert od win
11.01.2018

Normalnie o tej porze…

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

…walczę jak niebożę, że tak niecnie sparafrazuję klasyka mojej młodości. O co tak walczę? Walczę, by zdążyć. By zdążyć spróbować wszystko to, co do tej pory roku pasuje. I jak co roku, jestem na nieco, a właściwie bądźmy szczerzy – całkowicie straconej pozycji.

Niby są ferie, szykuje się mnóstwo czasu. W dodatku karnawał. Tylko… ferii jest raptem dwa tygodnie, a zima tym razem cokolwiek zapomniała, że miała do nas wpaść. Pewnie dlatego wciąż nie mogę wyrwać się na dłużej z jesiennej listy przebojów.

A przecież dni są już co raz dłuższe, zaczyna pachnieć wiosną w duszy, a tymczasem hity na mroźne dni wciąż czekają na swoją kolej. Codziennie mój wzrok spotyka tęskne spojrzenie mozelskiego Rieslinga Auslese z 2003-go roku. Nie wiem, ile jeszcze dam radę udawać, że go nie widzę. Tak samo jak skaczące z łapką do góry, i krzyczące: „mnie wybierz panie, mnie!”, konkretne Shirazy z Barossa i Prioraty, nie wspominając już nawet o Amarone i spółce, Gewurztraminerach, Viognier, reszcie powabnej strony Niemiec i  kalifornijskich oleistych szardonkach.

No cóż… Albo trzeba się będzie zmusić, albo szanowna koleżanka zima wreszcie pomoże choć ociupinę, i da szansę na choćby krótkie serial top ten moich sezonowych zamierzeń. Bo inaczej, przecież będę musiał to nadgonić za rok! A to się już robi trochę wyzywające na szwank takie jedno małe ludzkie jestestwo.


Powiązane artykuły