Dokładnie tyle, ile się należy
Ekspert od win
08.02.2017

Dokładnie tyle, ile się należy

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Dzisiejszy wpis nie będzie zbyt obszerny. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: by także rozmiarem być dopasowanym do zagadnienia, którego dotyka… Niemal każdego dnia słyszę i czytam, że ktoś otwierając wino, napowietrza je, by dać mu szansę pokazać się z jak najlepszej strony.

Niektóre historie są jak najbardziej trafne, lecz lwia część pokazuje, że powiedzenie: „droga do piekła usłana jest dobrymi chęciami”, nadal jest i prawdopodobnie zawsze będzie aktualne i na czasie. O co idzie? O dopasowanie czasu dekantacji, napowietrzania, czy jak to jeszcze nazwiemy, do wieku, koloru i budowy wina.

Pamiętam jak dziś, Chateau La Tour 1962, otworzone o północy Wino, które miało być ozdobą obiadu, po prostu nie wytrzymało takiego ataku tlenu i w czasie posiłku śmiało mogło stanowić substytut rosołu… Mój zysk był taki, że miałem okazję spróbować je tuż po otwarciu. I zaprawdę powiadam – było soczyście owocowe i pełne wigoru. I tak się stanie niemal z każdym, wiekowym winem. No… chyba, że zostało wystarczająco utlenione przed zamknięciem w butelce, czyli na dzień dzisiejszy – naprawdę wąska liga nazw.

Pamiętajcie zatem, by wyposażyć dom w dwa rodzaje dekanterów – węższy i szeroki. Ten pierwszy, do w miarę niedługiego oddychania, używajcie do win dojrzałych obydwu głównych kolorów, do młodych, oleistych lub macerowanych win białych wytrawnych, oraz do win słodkich z późno zbieranych gron. Rolę szerszego naczynia ograniczcie do łagodzenia młodych win czerwonych, zwłaszcza tych, które dojrzewały w dębowych beczkach. Siła ich nut, tanin, oraz masa wina, w tym przypadku będą miały decydujące znaczenie dla czasu, który powinniście im przyznać, nim uzupełnicie kieliszki.


Powiązane artykuły