Żołnierz uniwersalny
Ekspert od win
14.07.2016

Żołnierz uniwersalny

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Wakacje… Urlopy… Wyjazdy…. Zaczęło się w najlepsze letnie szaleństwo. I o ileż łatwiej byłoby je zaplanować, żyjąc w nieco bardziej śródziemnomorskim klimacie. Na naszych barkach spoczywa upchnięcie kilku flaszek „just in case”, w ostatnich wolnych miejscach auta.

Niby wszystko jasne – trochę ciuchów, to i tamto na plażę, zaopatrzone w niezbędności kosmetyczki i już gotowi do odjazdu. Ostatnim zmartwieniem są wybory na czas niepogody. Bo przyznajmy sobie od razu, że oprócz kilku wyjątków, nadmorskie kurorty nie są ruczajami winem płynącymi. O nie! Niestety… W związku z tym, to na naszych barkach spoczywa upchnięcie kilku flaszek „just in case”, w ostatnich wolnych miejscach auta.

W tym roku postawiłem na dość konserwatywny wybór – orzeźwiające czerwone z odrobiną ciałka, plus zero bieli. Dlaczego? Bo gdy jest pogoda na białe, śmiało możemy poleżeć na plaży, lub odświeżyć się wytrawnym drinkiem z palemką, tudzież podarowaną niespodziewanie flaszką Vinho Verde. Tak – wiem. Na to ostatnie trudno liczyć, lecz jak sam się przekonałem – zdarza się… Wracając jednakowoż do zabranych na przejażdżkę „bezpieczników”, sam siebie muszę pochwalić. Rutyna i doświadczenie czasem jednak są przydatne. Etna Rosso spisało się doskonale w najzimniejszy i najbardziej deszczowy wieczór kanikuły. Trochę chropowate, trochę bogate i całkiem dynamiczne. Za to największymi sprzymierzeńcami dni w kratkę, jak zwykle okazały się „Crus” Beaujolais: Moulin-a-Vent, Morgon i Fleurie. Niby wszystkie podobne, lecz niuanse różnic aromatów i struktury idealnie je wkomponowały w chwile, gdy najbardziej okoliczności im sprzyjały.

Wierzcie lub nie – niewielu jest równie uniwersalnych żołnierzy na winnym polu walki. A że przy tym są dziarscy i opowiadają przyjemne, świeże historie, tym bardziej miło spędza się w ich towarzystwie.


Powiązane artykuły