Steen!

0/10

W świecie win, jak praktycznie w każdym innym, łatwo da się zauważyć zmiany trendów. Jedne regiony i odmiany nie wiadomo dlaczego stają się passe lub niemodne.

W świecie win, jak praktycznie w każdym innym, łatwo da się zauważyć zmiany trendów. Jedne regiony i odmiany nie wiadomo dlaczego stają się passe lub niemodne. Wystarczy choćby wspomnieć losy Muscat, Gewurztraminer, czy słynny klub ABC (All But Chardonnay/Cabernet). Swoją drogą, ile tracą wszyscy ulegający tym wpływom wiedzą tylko Ci, którzy się im nie poddali. Po drugiej stronie barykady są aktualne hity. Zazwyczaj po jakimś czasie przemijają i ustępują miejsca nowym pomysłom. Są jednak też takie, których „kariera” trwa już całkiem spory szmat czasu i zdaje się nie zbliżać do końca swojego biegu.

Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów takiej sytuacji jest ta wokół Chenin Blanc. Przez dekady raczej pomijana nawet w swojej ojczystej Dolinie Loary, dziś kręci całe rzesze poszukiwaczy wrażeń nowych, lub chętnie powtarzanych. Kto choć raz zetknie się z rasowym Vouvray lub Bonnezeaux, zazwyczaj nie czuje żadnych oporów przed tym, żeby powtórzyć to zjawisko. A kto jeszcze nie próbował – zazwyczaj chętnie ulega namowie branżowych źródeł.

Chenin Blanc w RPA

Taka sama historia dzieje się z Chenin w jej drugiej ojczyźnie, którą bez wątpienia można ogłosić Republikę Południowej Afryki. Tutejsi winiarze nadali jej nawet własne lokalne imię – Steen, choć na etykietach znajdziemy jednak zazwyczaj oryginalną nazwę. Nie zmienia to faktu, że jeszcze do niedawna traktowana tu była jako pewna baza win codziennych, jako że nawet przy dużych wydajnościach daje wina całkiem wyraźne i treściwe. Jednakże ostatnie czasy to zdający się rozwijać w szaleńczym tempie tryumf tej odmiany. Oczywiście głównie dzięki winiarzom, którzy doceniają potencjał naszego bohatera, wyczarowując wina nie tylko charakterystyczne, lecz także pięknie balansujące pomiędzy krzepą i elegancją, intensywnością i złożonością.

Jakie są najlepsze południowoafrykańskie Chenin? Różnorodne. Dużo zależy od regionu, lecz przede wszystkim od filozofii winiarza i zastosowanych technik – od fermentacji w baryłkach, przez dojrzewanie nad osadem, a nawet opóźnionym zbiorem. Jedno jest pewne – kremowa faktura, walka ananasa z dojrzałym jabłkiem i stalowy kręgosłup. A to tylko punkt wyjścia, do znacznie większej ilości wrażeń przy nowej odsłonie.


Powiązane artykuły