Trudny rok
Ekspert od win
24.09.2013

Trudny rok

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Czekam na autobus. Znaczy się – na Airbusa A380, który zabierze mnie z Heathrow do Dubaju, a stamtąd wprost do Melbourne. Jeszcze tylko krótka przesiadka i już będę w Adelajdzie, gdzie jak jeden z gości Wines of Australia wezmę udział w Savour – pierwszym globalnym forum wina australijskiego.

Lecz nie o tym, tym razem będzie mowa, jako że do Londynu trafiłem wprost z Tuluzy, w której zakończyłem szybką wyprawę do Alzacji i Langwedocji.

Przejażdżka miała służyć dwóm celom: pokazaniu tych dwóch regionów nowym adeptom winnej amatorki, a przy okazji – sprawdzeniu jak się mają tegoroczne zbiory. A bardzo trudny to rok dla wielu miejsc francuskiej mapy. Bordeaux i Burgundia zdziesiątkowane gradem. Zbiory mniejsze nawet o 70%. Katastrofa!!! Marny los.

W Alzacji za to nie mają aż tak dużych powodów do zmartwień. Owszem, rok nieco dziwny. Z późną wiosną. Z późnym wszystkim… Zbiory dopiero ruszają powoli. Jednak ulokowanie Alzacji ma swoje zalety, a długi okres wegetacji i najniższe suma opadów w kraju wśród nich są najważniejsze. Tu  będzie to inny rok od poprzedniego, lecz nadal nie ma powodów do zmartwień. Może nawet nieco wręcz przeciwnie? Wszak białym, aromatycznym winom wytrawnym i musującym, takie realia mogą się wręcz podobać. Inna jednak sprawa, jak odbije się to na winach słodkich, z których region słynie. Pożyjemy – zobaczymy. Za to jedno jest pewne – zrywanie z krzewów i smakowanie gron Rieslinga, Gewurztraminera i pozostałej braci, z równoległym próbowanie win z nich zrobionych rok wcześniej, była niesamowitą zabawą i doświadczeniem.

Langwedocja zaś żyje swoim życiem. Jakby w innym świecie. Spokój, cisza, ład, porządek. Sielanka. Minervois, Cabardes i inne apelacje, a także  skupione na winach czerwonych szykują się do ruszenia w pole. Za to zbiory odmian białych – Colombard, Viognier, Chardonnay i innych trwają w najlepsze lub się zakończyły, a wina właśnie fermentują. Mieliśmy oczywiście okazję spróbować takich na pól gotowych cudeniek. Samo pycha – 4% alkoholu już w moszczu, mnóstwo dwutlenku węgla, zapachu drożdży, a na okrasę – ponad 150g cukru na litr, które właśnie teraz zamieniają się na kolejne procenty.

No dobrze. Boarding otwarty. Czas ruszać ku wiośnie. Bo taką porę roku zastanę jutro na Antypodach. A właściwie to dopiero już pojutrze.


Powiązane artykuły