Anno Domini 2011: raport końcowy.
Ekspert od win
12.12.2011

Anno Domini 2011: raport końcowy.

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Jesień i wiosnę kończącego się roku poświęciłem nasłuchiwaniu doniesień płynących z różnych stron świata, jakiej jakości i jakich ilości win możemy się spodziewać po roczniku 2011.

Jednakowoż nie postawiłem tylko na oficjalne doniesienia, lecz bacznie nadstawiałem ucha na plotki krążące pomiędzy winiarzami, odwiedzając większość najważniejszych regionów winiarskich. Świetnym źródłem informacji, było także (a jakże!), „ciągnięcie za język” zamorskich gości, których czujność uśpiona miłą atmosferą , długością degustacji i późną porą zadawanych pytań, pozwalała na nieco głębsze -  od oficjalnych - spenetrowanie sprawy…  Po krótce,  obraz rysuje się tak:

Francja – generalizując, było „oSasa do lasa”. Alzacja, po trudnym 2010, w tym roku świetuje pełnię szczęścia w dojrzałości owoców. Wina będą atrakcyjne już w młodości, jednak mogą nie doczekać tak sędziwych lat, jak poprzednie roczniki. Odwrotnie rzecz ma się z białymi Bordeaux - coroczne upały wiosną, dużo deszczu późnym latem, przyspieszyły zbiory i obniżyły plony. Kupujmy teraz, pijmy później. Cabernet  i Merlot to zupełnie inna historia. Poprawa warunków wczesną jesienią pozwoliły im odrobić straty i dojrzeć w zupełności. Winiarze nazywają ten rocznik „interesującym”, czyli na nasze: bardzo dobrym.. A kto lubi słodycz Sauternes, niech szykuje portfel – rocznik hojnie potraktowany przez botrytis, koncentracja słodyczy i kwasowości jest zatem słowem przewodnim. Burgundia zaś wygląda tak w raporcie: huśtawka pogody, ogromna amplituda temperatur i opadów, wczesne zbiory i mniejsze plony. Podobnie rzecz miała się w Szampanii. Jednak lubieżnicy białych burgundów, z Chablis na czele, mogą spać spokojnie – jest dobrze, choć nie raz bywało lepiej. Wina raczej do odstawienia na niedługą chwilę, by po niej cieszyć się bez obaw. Z czerwonymi winami jest nieźle, lecz to też będą przedstawiciele „środka” – będą potrzebować chwilki na stabilizację, a potem huzia!  Loara także przeżywała „huśtawkę” nastrojów. Zbiory trwały długo, jednak ci winiarze, którzy umieli opanować nerwy, poradzili sobie znakomicie, a win należy oczekiwać mniej bogatych w smaku, lecz także mniej rześkich. W Dolinie Rodanu za to w modzie jest taniec dziękczynny. Pomimo chłodnego lata, ciepła i długa jesień z niewielkimi opadami, pozwoliła gronom dojrzeć w pełni.

Włochy – kto lubi białe wina z północnej Italii, sięgać śmiało winien po całe „Tre Venezie”, ze wskazaniem na aromatyczność Friuli i tęgość win z Alto Adige i Soave w Veneto. Zwłaszcza czerwone wina z Valpolicella mogą być szczodre i obfite, za to będzie ich mniej. Wina czerwone z Piemontu, zwłaszcza Barbera i Nebbiolo, warunki dojrzewania miały idealne i spokojne, jednak plony nawet o 20% niższe od roku poprzedniego. Widać to zwłaszcza w zbieranym wcześnie Dolcetto. Białe wina piemonckie, z Gavi i Moscato d’Asti na czele, powinny zaprezentować apogeum możliwości swoich odmian i siedlisk, nie inaczej rzecz ma się z Arneis Toskania przeżywała ciężkie chwile, kiedy ostre ulewy zamieniały się miejscem z bardzo wysokimi temperaturami za dnia i chłodnymi nocami. Suma-sumarum, wrzesień pozwolił sytuację opanować, jednak zbiory były dużo mniejsze i miejscami przyspieszone nawet o trzy tygodnie. To jednak pozwoliło zebrać owoce Sangiovese o dobrej równowadze, zwłaszcza w interiorze regionu – Chianti Classico, Montalcino i Montepulciano.

Hiszpania – w trzech najważniejszych regionach:  Roja, Katalonii i Kastylii, waruki i rezultaty wyglądały dość podobnie: ciepła wiosna, ochłodzenie wczesnym latem i upłay od sierpnia aż do października, z minimalnymi  lub wcale opadami deszczu, dały z jednej strony owoce nabrzmiałe  do granic możliwości, a z drugiej strony mocno ograniczyły ich ilość. Możemy więc spodziewać się ogólnie wysokiego pułapu jakości, lżejszych win atrakcyjnych za młodu, cięższych i bogatych win z „wyższej półki”, potrzebujących nieco czasu na intergrację. Dotyczy to zwłaszcza Ribery del Duero, Toro i Prioratu. Nieco inaczej przedstawiają się realia dla win białych. Rueda będzie pachnieć, wibrować i oszałamiać jak rzadko, natomiast wina Rias Baixas, gdzie warunki pogodowe były najlpepsze w całym kraju, powinny zaprezentować pełnię uroku i mocy Albarino, słusznie uznawanego za najlepszą białą odmianę Hiszpanii.

Niemcy – Tak! Tym razem się udało! Po trudnym i skąpym w ilości poprzednim roczniku 2010, w 2011 średnia zbiorów przekroczyła średnią za ostatnie 10 lat, za wyłączenie Frankonii i Wirtembergii, delikatnie także Pallatynatu. Same owoce prezentowały się w pełnej krasie, pozwalając winiarzom znad Mozeli i Renu, móc wyczarowac z nich prawdziwe cudeńka, czego zresztą oczekuje się niebezpodstawnie. Wszakże równanie: dobry owoc + świetni winiarze ( o ile nie najlepsi w produkcji win białych) = wyborne wino, wygląda bardzo logicznie. Nieprawdaż?

Austria – Kolejni szczęśliwcy. Ciepłe lato, ciepła, długa i wilgotna jesień obdarowały winiarzy świetną jakością gron, ale także nie poskąpiły ich ilości. Spodziewajmy się nie tylko win atrakcyjnych, lecz także zdolnych rozwijać się, maksymalny okres czasu przewidziany dla ich odmian przez naturę.  Fani Gruner Veltlinera i Rieslinga z Wachau, Krems i Kamptal będą usatysfakcjonowani w każdym przedziale smaku i klasy win, nawet młodych. Zwolennicy czerwonych z Burgenlandu też niech śpią spokojnie – nie dość, że plon był świetnej jakości, to jeszcze obfity. Nie zabraknie!

Australia i Nowa Zelandia – Południowa Australia ma powody do dumy, szczególnie okolice dolin Barossa, Eden i Clare. Długie, łagodnie ciepłe i suche lato i jesień, pozwoliły rozpocząć winobranie nawet później, niż to zakładano. To pozwoliło w „spokoju i ciszy” dojrzeć gronom w pełni. Spodziewajmy się więc aromatycznych i owocowych win białych, oraz mocno nasyconych pigmentem i miękkich czerwonych, a przede wszystkim, zachowania ekspresji odmiany i równowagi konstrukcji. W Nowej Zelandii też nie mają na co narzekać - świetne warunki wzrostu, długie i nieprzesadnie gorące dnie, pozwoliły owocom dojrzeć w pełni, a co równie ważne, w ilości wyższej od przeciętnej! Czekajmy więc na „morze” pysznego,  wibrującego Sauvignon Blanc.  

Ameryka Południowa – 2011 rok pozwolił Chile podnieść się po katastrofie trzęsienia ziemia, które nawiedziło je rok wcześniej, dokładnie w czasie, gdy owoce powinny być zebrane. To wydarzenie spowodowało stratę ponad 100 milionów litrów wina i wzrost cen winogron. Nieco mniej upalne niż zazwyczaj warunki pogodowe 2011 roku sprawiły, że z jednej strony wina są nieco bardziej eleganckie, mniej gorące, a jednocześnie zbiory były delikatnie wyższe, od zakładanych. Argentyna to zupełnie inna „para kaloszy”… 2011 rok był ciężki, z wieloma przeciwnościami natury: przymrozkami, silnym wiatrem i obfitymi opadami wiosną i latem. Sytuacja poprawiła się jesienią, która podarowała gronom sporo słońca i ciszy. Zbiory jednakowoż były niższe od planowanych, a wina spodziewane są rześkie i mniej bogate, niż zazwyczaj.

Ameryka Północna – Kalifornia, bo o nią wszakże głównie idzie, przeżyła ciężkie ciosy. Przymrozki wiosną, chłodne lato, obfite opady wczesną jesienią i poprawa aury w październiku, pozwoliły osiągnąć dobry wynik odmianom późno dojrzewającym. Sytuacja ta dotyczy zwłaszcza Sonoma County i Napa Valley. Winiarze sami przyznają, że nie są zadowoleni z rocznika, zwłaszcza w kategorii win z wcześnie zbieranych gron, jednakże mają sporą nadzieję odnośnie win Cabernet i innych odmian plonujących najpóźniej.

Afryka – Pomimo lokalnych żywiołów, jak np. powódź wzdłuż Orange River, rocznik został uznany za znakomity. Z pewnością największy wpływ miało ciepłe, długie lato i chłodna, lecz słoneczna i sucha wiosna. Winiarze cieszą się nie tylko z dojrzałości i stanu gron, lecz także ogólnej ich ilości, porównywalnej, a nawet nieco wyższej, niż w roczniku 2010.

I tak to mniej-więcej wyglądało w odchodzącym powoli roku. Jednym matka natura dała, innym poskąpiła, choć i tak sytuacja wygląda dobrze. Ostatnie 10 lat wygląda dobrze…. Zmieniający się klimat w tym przypadku zdaje się być błogosławieństwem. Czy tak jest naprawdę? Opinii jest wiele i każda ma swoje racje. Jedno jednak nie ulega wątpliwości: roczniki są ważne na obydwu półkulach, na każdym kontynencie i w każdym klimacie


Powiązane artykuły