Piętnaste gody
Ekspert od win
18.08.2016

Piętnaste gody

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Tyle dokładnie czasu minie w październiku od pierwszej wyprawy do Piemontu. Pamiętam jak dziś, pełne napięcia oczekiwanie na przestąpienie progów winiarni Angelo Gaja w Barbaresco. Degustację jego wspaniałości, z Barbaresco i Sori Tildin włącznie, a także rodzących się dopiero Sugarile i Rennina z posiadłości w Montalcino.

Ależ to były emocje! Pamiętam też wizytę u Prunotto, degustację gamy znakomitych win z klasycznych dla regionu odmian, okraszoną serią Barolo i Barbaresco, także tych pochodzących z winnic Bussia i Bric Turot. Najbardziej jednak pamiętam wspólną kolację w „Trattoria Nelle Vigne” w Diano d’Alba, które od wtedy stało się stałym punktem kończącym każdą wyprawę.

To wszystko stanęło mi przed oczami w ostatni czwartek, gdy sommelier warszawskich „Dyletantów”, zaproponował nam Barbaresco z rocznika 2009, zamiast widniejącego w karcie 2010. Tak dwa różne roczniki, tak samo wspaniałe wspomnienia z jesiennych pobytów w Albie i okolicach. Pierwszy klasyczny, przyjemny, lekko surowy, a drugi ciepły i suchy jak na Piemont. No i te jednoosobowe baloniki ze śmiałkami pędzącymi ponad wzgórzami wprost do Monaco, dzięki śmigłom ulokowanym na plecach. Wspaniale było popijać Nascetta  patrząc na to z tarasu w Ravera.

Chciał-nie chciał, z przyjemnością poszliśmy za rekomendacją naszego przewodnika. I wiecie co? Poczułem się przez chwilę jak wtedy, gdy piętnaście lat temu zasiadaliśmy do stołu z widokiem na całe Langhe.


Powiązane artykuły