Zdjęcie przedstawia produkt kategorii Wino Grüner Veltliner w wybranym roczniku, dostarczona butelka może odbiegać od przedstawionej na zdjęciu.
podstawowa
Doskonałe wino wyprodukowane przez niezwykle uznanego austriackiego winiarza - Bründlmayera. Winogrona pochodzą z wzorcowo prowadzonych winnic. Co jest ważne podkreślenia, każde wino wychodzące od tego producenta zachwyca niespotykaną stabilnością wysokiej jakości trunków. Grüner Veltliner to wino cudownie owocowe wino, z wyczuwalną mineralnością gwarantowaną lokalizacją winnic - wysokie zbocza wokół miasta Langenlois. Degustacji towarzyszą gruszki, zielone jabłka i limonka. Idealny towarzysz do lekkich posiłków - ryb, sałat i miękkich serów.
Przyjemne wino, choć już u mnie pite mocno dojrzałe. Fajne na lato
Przyjemne wino, choć już u mnie pite mocno dojrzałe. Fajne na lato
Lekkie i przyjemne, w sam raz w upalne dni.
Grüner Veltliner! Wspaniały szczep, który Polacy, co stwierdzam z głębokim ubolewaniem, znają zbyt słabo i którego względem innych piją stanowczo za mało! Ów tymczasem jest nieodzownym elementem austriackiej (i austro-węgierskiej!) kultury kulinarnej oraz prawdziwym skarbem alpejskiego winiarstwa - a pomyśleć, że bardzo dobre "veltlínske zelené" rośnie nam tuż pod nosem, po drugiej stronie Tatr... Rozgadałem się. Niniejsza, swą pękatością zachęcającą do dzielenia się, butelka, zawiera w sobie litr wina o pięknej słomkowej barwie z jeszcze piękniejszymi licznymi intensywnie zielonymi, jak na szczep przystało, refleksami. Z kieliszka (obdarowywanego przez jego zawartość zaskakująco wydatnymi łzami) bardzo szybko docierają do nas wyraziste nuty aromatyczne; zaczyna się od istnego jabłkowego festiwalu, zupełnie jakby zbliżyć do nosa świeżo rozkrojone soczyste granny smith. Następnie eksplozja ta przygasa, ustępując miejsca bukietowi pełnemu gruszek wraz z kryjącymi się za nimi, lepiej rozkwitającymi dopiero po pewnej chwili, nutami rozmaitych cytrusów i trudnej do opisania roślinnej świeżości. W ustach sprawuje się wzorowo, nie uderza bowiem plątaniną smaków wymagającą od degustatora trudu rozwikłania jej składowych, lecz pozwala stopniowo zagłębiać się w kolejne jego właściwości. Te zaś prezentują się następująco: rześka, oczyszczająca kubki smakowe wytrawność, podbita wysoką, cytrusową kwasowością. Oba te czynniki współpracują z tlącą się gdzieś pomiędzy nimi mineralnością; jednak nie taką siermiężną jak na przykład w winach z hiszpańskiej Galicji, tylko o wiele bardziej eteryczną, wygładzoną. Po chwili wypełnia całą jamę ustną wręcz rozedrganymi nutami, które zapamiętaliśmy z nosa, wtedy też do degustatora docierają pojedyncze akcenty ziół (szałwia?) i koszonej trawy. Z kolei aftertaste przyjemnie długi, lekko melonowy, rześki. Po prostu - jest świetne, nawet jak na landweina. Miałem wielką przyjemność sparować je w najbardziej bodaj uświęcony tradycją sposób - ze schnitzlem i kartoffelsalat i przyznać muszę, że wypadło fenomenalnie; z pozoru bardzo lekkie wino snadnie podźwignęło ciężar spoistej jagnięciny, tłustej panierki, aksamitnego jajka i kremowej sałatki. Austriacka uczta dla zmysłów, bez dwóch zdań. Jestem przekonany, że równie ustawne byłoby w towarzystwie innych, nie tylko lżejszych, potraw, a także solo; jego bogactwo i, jak na nadwiślańskie warunki, niecodzienność, sprawiają bowiem wiele przyjemności same w sobie. Zieloniutka butelka na pewno wróci na mój stół, a poleceniami zadbam już o to, by trafiła także na stoły znajomych. Wybornie, 84/100. Zum Wohl! PS Winezjo, dodajcie w nazwie produktu, że jest to landwein od Bründlmayera, bo obecna nazwa skrócona do trzech słów sugeruje, że to jakiś no name - a to produkt bardzo uznanej winnicy. No i literówka w znajdującej się pod nią nazwie miejscowości Langenlois (która sama w sobie regionem nie jest; wino pochodzi z (ładnie zaznaczonego na zielono na mapce) regionu Niederösterreich, mniej więcej z okolic apelacji Kamptal DAC i Kremstal DAC - liczę, że je także kiedyś u Was zobaczę ;) )
Grüner Veltliner! Wspaniały szczep, który Polacy, co stwierdzam z głębokim ubolewaniem, znają zbyt słabo i którego względem innych piją stanowczo za mało! Ów tymczasem jest nieodzownym elementem austriackiej (i austro-węgierskiej!) kultury kulinarnej oraz prawdziwym skarbem alpejskiego winiarstwa - a pomyśleć, że bardzo dobre "veltlínske zelené" rośnie nam tuż pod nosem, po drugiej stronie Tatr... Rozgadałem się. Niniejsza, swą pękatością zachęcającą do dzielenia się, butelka, zawiera w sobie litr wina o pięknej słomkowej barwie z jeszcze piękniejszymi licznymi intensywnie zielonymi, jak na szczep przystało, refleksami. Z kieliszka (obdarowywanego przez jego zawartość zaskakująco wydatnymi łzami) bardzo szybko docierają do nas wyraziste nuty aromatyczne; zaczyna się od istnego jabłkowego festiwalu, zupełnie jakby zbliżyć do nosa świeżo rozkrojone soczyste granny smith. Następnie eksplozja ta przygasa, ustępując miejsca bukietowi pełnemu gruszek wraz z kryjącymi się za nimi, lepiej rozkwitającymi dopiero po pewnej chwili, nutami rozmaitych cytrusów i trudnej do opisania roślinnej świeżości. W ustach sprawuje się wzorowo, nie uderza bowiem plątaniną smaków wymagającą od degustatora trudu rozwikłania jej składowych, lecz pozwala stopniowo zagłębiać się w kolejne jego właściwości. Te zaś prezentują się następująco: rześka, oczyszczająca kubki smakowe wytrawność, podbita wysoką, cytrusową kwasowością. Oba te czynniki współpracują z tlącą się gdzieś pomiędzy nimi mineralnością; jednak nie taką siermiężną jak na przykład w winach z hiszpańskiej Galicji, tylko o wiele bardziej eteryczną, wygładzoną. Po chwili wypełnia całą jamę ustną wręcz rozedrganymi nutami, które zapamiętaliśmy z nosa, wtedy też do degustatora docierają pojedyncze akcenty ziół (szałwia?) i koszonej trawy. Z kolei aftertaste przyjemnie długi, lekko melonowy, rześki. Po prostu - jest świetne, nawet jak na landweina. Miałem wielką przyjemność sparować je w najbardziej bodaj uświęcony tradycją sposób - ze schnitzlem i kartoffelsalat i przyznać muszę, że wypadło fenomenalnie; z pozoru bardzo lekkie wino snadnie podźwignęło ciężar spoistej jagnięciny, tłustej panierki, aksamitnego jajka i kremowej sałatki. Austriacka uczta dla zmysłów, bez dwóch zdań. Jestem przekonany, że równie ustawne byłoby w towarzystwie innych, nie tylko lżejszych, potraw, a także solo; jego bogactwo i, jak na nadwiślańskie warunki, niecodzienność, sprawiają bowiem wiele przyjemności same w sobie. Zieloniutka butelka na pewno wróci na mój stół, a poleceniami zadbam już o to, by trafiła także na stoły znajomych. Wybornie, 84/100. Zum Wohl! PS Winezjo, dodajcie w nazwie produktu, że jest to landwein od Bründlmayera, bo obecna nazwa skrócona do trzech słów sugeruje, że to jakiś no name - a to produkt bardzo uznanej winnicy. No i literówka w znajdującej się pod nią nazwie miejscowości Langenlois (która sama w sobie regionem nie jest; wino pochodzi z (ładnie zaznaczonego na zielono na mapce) regionu Niederösterreich, mniej więcej z okolic apelacji Kamptal DAC i Kremstal DAC - liczę, że je także kiedyś u Was zobaczę ;) )
Ciekawe czuć brzoskwinie żółte jabłko oraz miód
Bardzo przyjemne i eleganckie wino i ta pojemność, czasem właśnie brakuje tych 2 kieliszków ;)
Bardzo przyjemne i eleganckie wino i ta pojemność, czasem właśnie brakuje tych 2 kieliszków ;)
Twoje konto na Winezja.pl jest już połączone z innym numerem karty w programie Kocham Wino. Chcesz zaktualizować dane swojej karty? Napisz do nas: [email protected]
OkCiasteczka są jak dobre wino - sprawiają przyjemność. Ta strona musi korzystać z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.