Ja wiedziałem, że tak będzie
Ekspert od win
13.09.2010

Ja wiedziałem, że tak będzie

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

9/10

O polskim winiarstwie krążą różne, często sprzeczne ze sobą, lub po prostu mające mało wspólnego z prawdą informacje. Na pewno wiadomo, że kiedyś istniało. Bez wątpliwości wiemy także, że próbuje się odrodzić. 

Wielu z nas, polskie wino kojarzy się przede wszystkim z Zieloną Górą, w której rok-rocznie odbywa się wspaniały festiwal wina, okraszony barwnym pochodem, zabawą i degustacjami lokalnych wyrobów. Z drugiej jednak strony, mało kto wie, że największym regionem uprawy winorośli w Polsce jest Podkarpacie, a Jasło, nieformalna jego stolica winiarska, gości każdej jesieni  producentów zrzeszonych w Konwencie Winiarzy Polskich i fanów ich pasji i jej efektów.

Dziś przedstawię Wam sylwetki „uparciuszków”, którzy próbując spełnić wszystkie, nierzadko dziwne wymogi, naszego prawa, pielęgnują swoje winnice, a rezultaty ich pracy z każdym zbiorem zbliżają się, a właściwe już osiągnęły, poziom międzynarodowy.

Winnica Jasiel

Wiktor Szpak to mózg operacji nazwanej „Winnica Jasiel”. Jasiel w staropolskim języku nie znaczy nic innego niż (jak pewnie łatwo się domyśleć) – Jasło. Choć sama winnica jest ulokowana pobliskiej  Jareniówce. Pierwsze winnice, prawie dziesięć lat temu, wzrosły wokół domu, a produkcja niewiele odbiegała standardami od słowa „rustykalna”. Z każdym kolejnym zbiorem jednak umiejętności i jakość owoców rosły bezustannie, i dziś nie zawaham się powiedzieć, że najlepsze polskie wina wychodzą z rąk Wiktora i Elwiry Szpak, która od początku wspiera męża w ciężkich bojach. O ile skłonności właściciela do pracy z naturą, na co dzień nauczyciela przyrody w pobliskiej szkole, są całkiem zrozumiałe, to wsparcie małżonki, nauczycielki gry na fortepianie, w przyziemnych bądź-co bądź pracach, jest już nieco zaskakująca.  Wytrawne wina białe z odmian Muskat Odeski, Seyval Blanc, Bianka, Jutrzenka i kilku innych, to już naprawdę klasa sama w sobie, a likierowe wcielenie Seyval Blanc połączonego z Muskatem, to po prostu jazda bez trzymanki! Wśród moich znajomych winolubów, właśnie te wina biją rekordy „achów i ochów”. A ostatni produkt - polska wersja słynnego „limomcello”, to delicja sama w sobie. Wiem bo sprawdziłem! Właściwie to nawet bardzo sprawdziłem….

A teraz p. Szpakowie przyszykowali nową niespodziankę. Trzy lata wstecz kupili ponad 3ha działkę w Jaśle, na zboczu góry prawie nad samym Wisłokiem.  Ludzie kiwali głowami, że się chłopina porwał, że dziwak. I co? Ciężka praca – karczowanie lasu, formowanie tarasowego zbocza, poprowadzenie szpalerów winorośli właśnie zostało zakończone. Efekt jest po prostu piorunujący! Gdy w ubiegły weekend ujrzałem  gotowe cudo, po prostu zwaliło mnie z nóg! Lecz teraz przynajmniej wiem, że miałem nosa! Od samego początku nazywałem okolice jasła „Polskim Piemontem”, a nowa winnica – „Jasiel II”, bez trudu może konkurować malowniczością i nastrojem z winnicami wokół Alby. Bez dwóch zdań!

Niestety… Najmniej przyjazny pasji państwa Szpaków jest lokalny klimat. Po wspaniałym, cudownym roczniku 2009, te zbiory będą raczej trudne, a na pewno mniejsze. Nie znaczy to jednak, że trzeba się martwić o wina! Wiktor Szpak już nie raz w trudnych dla wszystkich rocznikach udowadniał, kto jest „the Best”. Jeżeli chcecie popróbować polskich win najwyższej próby, to jedźcie tam koniecznie!

 A tymczasem trzeba trzymać kciuki za kolejny rocznik, który pozwoliłby wreszcie wejść „Jasielowi” i kolejnym polskim producentom  na rynek detaliczny. Bo przecież dookoła jest ich wielu – w samej Jareniówce możecie odwiedzić „Winnicę Vanellus”, której właściciele, państwo Czajka, też już mają pierwsze sukcesy w konkursach za sobą. W Jaśle, przy odrobinie szczęścia,  traficie na Romana Myśliwca w jego „Winncy Golesz”, albo sąsiadujących z nim państwa Wawro i ich małą, ale uroczą „Winnicę Ewy”.  Nazwy kolejnych winnic można wymieniać jeszcze długo, ale najłatwiej znaleźć je wszystkie na

www.winnicepodkarpacia.pl


Powiązane artykuły