I po sprawie...
Ekspert od win
29.07.2013

I po sprawie...

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Czas płynie zdecydowanie zbyt szybko. Za pasem już wyjazd do Bordeaux na targi Vinexpo, a przecież wydaje się, że dopiero co był maj, kwitły kasztany, maturzyści podchodzili do pierwszej utarczki dorosłego życia, a sommelierzy do… kolejnych mistrzostw Polski.

Tym razem już XIII-ych. Na starcie zjawiło dziewiętnaścioro śmiałków, choć prawdę powiedziawszy, ubolewając nad tym niezmiernie, niewiele brakowało, bym mógł napisać: dziewiętnastu, jako że pomiędzy osobnikami płci męskiej, zjawiła się tylko jedna niewiasta.

Eliminacje zorganizowano we wspaniałym, nowym kompleksie, oddanym winu i jedzeniu najwyższej próby, znajdującym się przy ulicy Chłodnej 31 w Warszawie, sygnowanym logo Winosfery. Zawodnicy zaczęli, jak zwykle, od testu pisemnego z wiedzy o winie, winorośli, geografii świata win, pytań dotyczących alkoholi mocnych, wód mineralnych i kuchni różnych proweniencji. Jeszcze tylko degustacja w ciemno 2 win, opis połączenia jednego z nich (czerwonego) z przygotowanymi przez szefa kuchni białymi szparagami z grilla, z gremolatą, prażoną szynką San Daniele i serem Parmiggiano Reggiano – smakującym: Mmm! Bello! Mmm! Fantastico! – jak zwykł mawiać jeden z guru kulinarnych aktualnej Rzeczpospolitej... O ile test i degustacja w ciemno, jak zawsze były zawieszone na odpowiednim poziomie, a zawodnicy tego świadomi, o tyle uzasadnienie decyzji poprawności połączenia, a właściwie jej braku, wskazało po praz pierwszy wyraźną grupę faworytów. Nadszedł czas testów praktycznych – dekantacji wina białego dla 2 osób w 3 minuty, dziesięć pytań od szefa kuchni Winosfery - Jakuba Adamczyka, plus końcowa ocena opisowa postawy każdego z kandydatów w różnych aspektach. I tu przyszedł czas na pierwszą, olbrzymią niespodziankę. Trzeba jednak przyznać, że szalenie przyjemną dla oka i ucha. Jej sprawcą był młodziutki, zaledwie 23 letni Kamil Wojtasiak, sommelier szalenie popularnej i chwalonej restauracji Butchery&Wine w Warszawie. O ile dekantację w sposób wyśmienity wykonało kilku kandydatów, o tyle swoją postawą i osobowością, a także znajomością odpowiedzi na pytania, Kamil ustanowił osobną klasę. Brawa! Tym bardziej, że pozwoliło mu to przeskoczyć na trzecie, premiowane występem w finale miejsce!

Oprócz „czarnego konia” mistrzostw, czyli Kamila, do finałowej rozgrywki na scenie przygotowanej w sali Warszawa Hotelu Hilton, zakwalifikował się „wieczny pretendent” Paweł Białęcki z Atelier Amaro i obrońca tytułu, „stary wyga” Andrzej Strzelczyk z Hotelu Le Regina. Panowie walczyli zacięcie w każdej z konkurencji, a oglądająca zawody liczna publiczność dała się porwać mini-show, jakim bez wątpliwości była forma rozgrywek. Suma-sumarum, Andrzej obronił tytuł, idącemu jak burza Kamilowi tym razem zabrakło niewielu punktów do wygranej, lecz drugie miejsce to piękny sukces i ogromna niespodzianka. Trzecie miejsce przypadło Pawłowi, któremu w jednej z konkurencji zabrakło czasu na skompletowanie punktów i strat nie udało się już odrobić w pozostałych elementach zawodów.

Musze jednak przyznać, że sędziując eliminacje i finał, po  raz kolejny z przyjemnością patrzyłem nie tylko na znane już umiejętności faworytów, łącznie z czwartym z eliminacjach Pawłem Demianiukiem, mistrzem AD 2011, ale też na grupę pościgową, której brakuje co raz mniej do finału, a która jest bardziej liczna z każdymi zawodami i już potrafi poprzestawiać szyki, co dobitnie udowodnił Kamil. To daje dużą nadzieję na przyszłość profesji w naszym kraju i na świecie. Tym bardziej, że poziom naszego niedocenianego w kraju sommelierstwa, rośnie niesłychanie szybko, co wraz z Andrzejem i obydwoma Pawłami udowodniliśmy dobitnie w ciągu ostatniego roku, a dalej będzie tylko lepiej. Dołożę do tego wszelkich sił, tak swoją postawą, jak i wspierając starania kolegów.


Powiązane artykuły